Na czele demonstracji stanęli Sławomir Mentzen i Ryszard Wilk, członkowie polskiej Konfederacji. Ubrani w koszulki upamiętniające Powstanie Warszawskie i trzymający w dłoniach jaskrawoczerwone race, przekazali w sercu Niemiec symboliczne przesłanie: Polska wciąż pamięta o cierpieniach swojego narodu i domaga się, by historia nie została zapomniana.
Samo Powstanie Warszawskie było jednym z najbardziej dramatycznych epizodów II wojny światowej. W sierpniu 1944 roku polscy powstańcy podjęli odważną próbę wyzwolenia stolicy spod niemieckiej okupacji, zanim do miasta dotrze Armia Czerwona. Wydarzenia te przerodziły się w 63-dniową walkę, naznaczoną bezlitosną niemiecką zemstą. Ulica po ulicy Warszawa była zamieniana w gruzowisko. Około 200 000 cywilów straciło życie, a po stłumieniu powstania Niemcy celowo zrównali znaczną część miasta z ziemią w akcie zbiorowej kary.
Dla wielu Polaków pamięć o tej tragedii jest kluczowym elementem tożsamości narodowej. Demonstranci podkreślają, że współczesne Niemcy, które dziś promują europejską jedność i współpracę, muszą jednocześnie uznać zbrodnie popełnione na Polsce. Bez szczerego upamiętnienia i uznania, jak twierdzą, rany przeszłości nigdy w pełni się nie zabliźnią.
Demonstracja w Berlinie wywołała dyskusję zarówno w kraju, jak i za granicą. Dla jednych była koniecznym aktem pamięci, który nie pozwala historii zostać wymazaną ani złagodzoną przez czas. Dla innych budziła pytania o równowagę między czczeniem przeszłości a dążeniem do pojednania. Niezależnie od opinii, protest skutecznie przypomniał światu historię Powstania Warszawskiego i jego tragiczne żniwo.